Czytając oświadczenie TVP w sprawie zawieszenia Przemysława Babiarza przypomniałem sobie dawne, dobre czasy, jak z Przyjaciółką siedzieliśmy w restauracji przy ul. Piotrkowskiej i w kontekście bodajże drugiej wojny w Zatoce Perskiej dyskutowaliśmy na temat powracającego hasła z czasów wojny w byłej Jugosławii "Bombing for peace is like f**king for virginity" ("bombardowanie dla pokoju jest jak pie.....nie dla dziewictwa"). I choć nie lubię memów z głupimi tekstami o tym, jak to kiedyś było fajnie, jakie to mieliśmy cudowne dzieciństwo i młodość, jakimi wspaniałymi dziećmi i młodzieżą niby byliśmy rzekomo żrąc dżdżownice w piaskownicy, to tym razem nie mogę powstrzymać się od stwierdzenia, że kiedyś jednak było fajniej. Przede wszystkim dlatego, że...
...wtedy przyjaciele nie bali się rozmawiać szczerze o polityce - dziś boją się otworzyć maila mogącego zawierać treść związaną z polityką.
Ale nie tylko dlatego. W tamtych czasach (pierwsza dekada obecnego wieku) nie tylko nikt by się nie odważył zawieszać dziennikarza za to, za co zawieszono Przemysława Babiarza, ale nawet w najbardziej odlotowych narkotycznych snach hippisów z przełomu lat 60-tych i 70-tych, tudzież późniejszych neo-hippisów z Ryśkiem Riedlem włącznie nie pojawiały się takie obrazy jak na ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu - np. parodiowanie "Ostatniej Wieczerzy" Leonarda Da Vinci lub "reklamowanie" Francji za pomocą... Marii Antoniny ze ściętą głową. "I nikomu nie wolno się z tego śmiać" śpiewała w latach 90-tych "Kobranocka". I gdy w tym roku ci podstarzali muzycy rockowi wytoczyli się ponownie na scenę w Opolu by odgrzać ich stary protest-song, to nie przyszło im pewnie do głowy, że jego słowa właśnie stają się aktualne jak nigdy przedtem. Nie tylko nie wolno się z tego śmiać, ale nie wolno tego skrytykować, a nawet nie wolno powiedzieć słowa prawdy niemal dosłownie cytując słowa Johna Lennona o tekście "Imagine", że jest to manifest komunistyczny, tylko mocno polukrowany, aby był łatwiejszy do przełknięcia.
„Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie - to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie. Informujemy, że po wczorajszym, skandalicznym wystąpieniu i słowach Przemysława Babiarza, został on zawieszony w obowiązkach służbowych i nie będzie komentował zmagań podczas igrzysk olimpijskich"
źródło: oświadczenie TVP
Zawieszenie dziennikarza w imię "zasad" wśród których wymieniane jest "wzajemne zrozumienie", "pojednanie", a nade wszystko "tolerancja". Ciekawe co czują Przyjaciele, których przed wyborami ostrzegałem, że tak to będzie wyglądać, a oni zignorowali moje ostrzeżenia? Wielokrotnie na moim blogu ironizowałem z tego, że Tusk tak pluje w twarz swoim wyborcom, a ci "inteligentni" i "wykształceni" pokornie dają się opluwać - im bardziej kto nienawidzi PiS-u i czuje się "lepszy" od "ciemnego ludu pisowskiego" tym radośniej znosi upokorzenia. Ale obecnie dzieją się takie rzeczy, że nie jest mi do śmiechu i na ironię nie mam ochoty. Pokazowa degradacja Waldemara Sługockiego z funkcji wiceministra rozwoju i technologii, choć ten nic złego nie zrobił. I nie chodzi tu o światopoglądowe dociekanie czy niezagłosowanie za aborcją jest dobre czy złe, ale po prostu on fizycznie nie mógł zagłosować, bo w trakcie głosowania był w trakcie podróży służbowej do USA, gdzie rozmawiał z NASA. Jednoczesne "wybaczenie" Giertychowi, który nie zagłosował, choć znajdował się na sali, tylko z premedytacją wyjął kartę do głosowania z czytnika. Przecież wiadomo, że tutaj chodzi wyłącznie o to, aby się przypochlebić najbardziej prymitywnej części elektoratu - z jednej strony kogoś ukarać, aby pokazać, że "Tusk jest twardy i nie liczy się z niczym", a z drugiej nie ukarać Giertycha, bo przecież "zemsta na PiS-ie ponad wszystko". I ta pokora, z jaką zdegradowany przyjął tę jawną niesprawiedliwość... Czujecie co by się działo, gdyby Kaczyński potraktował kogoś w taki sposób? I gdyby ten ktoś tak zareagował? Druga sprawa - to co się dzieje na granicy. Mistrz Georg Orwell przewidział coś takiego jak "dwójmyślenie" czyli przyjmowanie alternatywnie jednej z dwóch przeciwnych narracji w zależności od tego która w danym momencie jest wygodna dla władzy. Ale nawet jemu nie przyszło do głowy, aby dwie skrajne narracje przyjmować jednocześnie: jednej części elektoratu tłumaczyć, że Tusk musi być taki antyimigrancki i udawać populistę, aby tylko nie dopuścić prawdziwych populistów do głosu, więc to tylko gra dla tych głupich i niereformowalnych konserwatystów, a drugiej połowie wmawiać, że Tusk od zawsze stał na stanowisku, że trzeba twardo i ostro bronić polskich granic, a ta gadka o "humanitarnych standardach" to tylko takie ględzenie dostosowane do tych idiotów lewaków. Tak, sprzyjające obozowi władzy media ciągną jednocześnie obie narracje: tę dla lewicowych aktywistów i tym co im uwierzyli - obrażającą "normalsów" chcących jednak bronić granic i tę dla "normalsów" - obrażającą "lewaków". I co najważniejsze: cały ten cyrk z "rozliczaniem PiS-u". Ja sam wielokrotnie zbluzgałem na tym blogu ziobrystów za beztroskie rozdawanie środków z "Funduszu Sprawiedliwości" i ich przekonanie, że albo władza nigdy się nie zmieni, albo że po wyborach zasada "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych" nadal będzie obowiązywać (zwłaszcza, że Tusk sam parafrazował motto Himmlera zapowiadając "robienie porządków żelazną miotłą"). Jestem wściekły, że ogromny kapitał społeczny, jaki PiS zdobył ciężką pracą realizując swoje obietnice i wyciągając tysiące rodzin z nędzy oraz bardzo trudnymi decyzjami wspierając Ukrainę i modernizując polską armię został roztrwoniony przez kilku idiotów. Ale tłumaczenie się z naruszenia immunitetu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w sposób "ilościowy", to znaczy nie przepraszając za błąd, nie tłumacząc się z błędu, tylko rozpowiadając ilu jeszcze polityków PiS ma mieć postawione zarzuty (wyborcy prorządowi - wybaczcie mi szczerość) to metoda, która z góry zakłada, że wyborcy są ciężko upośledzonymi bezmózgami, którym żądza zemsty odebrała nie tylko resztki rozumu i zdolność krytycznego myślenia, ale nawet instynkt samozachowawczy. A uwierzcie mi - ci Ludzie których ostrzegałem przed wyborami zdecydowanie idiotami nie są. O ile zrozumiałbym brak reakcji zarówno na złamanie immunitetu ZPRE jak i na to, że przy aresztowaniu osób nie mających nic wspólnego z polityką posunięto się do działań kwalifikowanych przez prawo międzynarodowe jako tortury [kliknij link] (ludziom z drugiej strony z pewnością wmawia się, że złamanie immunitetu to "nieporozumienie", a tortury to "kłamstwo"... choć w kwestii immunitetu nawet niektóre osoby po tamtej stronie raczyły zauważyć, że zamiast wysłać pismo do ZPRE zamówiono opinię u takich "ekspertów" aby była ona wygodna dla rządu i prokuratury [kliknij link]) to nie potrafię znaleźć żadnego usprawiedliwienia dla tolerowania przez elektorat takich działań jak: bezprawne wejście do domu chronionego immunitetem Zbigniewa Ziobry pod pretekstem jednej sprawy i wymyślanie na podstawie tej bezprawnej rewizji zarzutów w drugiej sprawie (rzekomo bezprawnego dostępu do dokumentów w sprawie śmierci ojca, do których Zbigniew Ziobro miał prawo jako osoba pokrzywdzona... warto odnotować, że w podobny sposób próbowano pogrążyć Donalda Trumpa), próby oskarżania Kamińskiego i Wąsika w kółko o cokolwiek, aby tylko ich wsadzić (np.: o to, że nie zgadzając się z wyrokiem ignorującym wcześniejsze ułaskawienie próbowali kontynuować swoje obowiązki poselskie czym rzekomo naruszyli "zakaz pełnienia funkcji publicznych" - TO JEST "NEWS" Z OSTATNIEJ CHWILI [kliknij link]) lub wreszcie próby oskarżenia Jarosława Kaczyńskiego za usuwanie z pomników "wieńców" umieszczanych tam przez sadystycznych psychopatów żerujących na ludzkiej tragedii, których zachowanie powinno wykluczać z gatunku "Homo Sapiens" nie tylko ich samych, ale wszystkich skur...... którzy stoją po tamtej stronie i nie grzmią, że tak postępować nie wolno. Jeszcze raz zapytam: co czują Przyjaciele, których przed wyborami ostrzegałem, że tak to będzie wyglądać, a oni zignorowali moje ostrzeżenia?
No ale przed wyborami mój głos był samotnym "wołaniem na puszczy", bo nawet krytyczni wobec Tuska dziennikarze lekceważyli zagrożenie - Rafał Ziemkiewicz twierdził, że PiS jest niedoszacowany w sondażach, a PSL przeszacowany i to PiS będzie rządził po wyborach (w praktyce wyszło odwrotnie), Rafał Woś twierdził, że o ile powstanie koalicja "antyPiSu", to będzie ona taką zbieraniną sprzeczności, że nie będzie w stanie niczego zrealizować skutecznie, a zwłaszcza zapowiadanego przez Tuska terroru. A dziś nie tylko oni przecierają oczy ze zdumienia, ale nawet wśród co rozsądniejszych dziennikarzy, którzy przed wyborami zachwalali Tuska i jeździli po PiS-ie jak po łysej kobyle widać nastrój podobny do tego który towarzyszył Wałęsie w trakcie "Nocnej Zmiany" 4 czerwca 1992 podczas tajnego spotkania po godzinie 22:00. Przekonanie, że oni zaszli za daleko i należy to natychmiast przerwać jest dość powszechne. Co ma wspólnego "rozliczanie PiS" z ujawnieniem ubeckich teczek? Wszystko i nic. Wszystko dlatego, że tak radykalne uderzenie oznaczałoby totalne przemodelowanie sceny politycznej przez znaczne osłabienie lub wyeliminowanie wielu najważniejszych postaci, a w obecnym scenariuszu próbę wyeliminowania całej koalicji (PiS + Suwerenna Polska). Nic, bo tamte działania rządu Olszewskiego były podejmowane w ramach istniejącego systemu prawnego i uderzały w komunistyczne władze które w latach 1945 - 1989 działały z sowieckiego nadania i nigdy nie miały żadnego demokratycznego mandatu uzyskanego w wyniku wygranych wolnych wyborów oraz w kapusiów tychże władz, którzy mogli być za pomocą teczek przez komunistów szantażowani, a dzisiejsze wydarzenia przeciwnie - uderzają w ugrupowanie które jako jedyne w historii Polski dwa razy z rzędu wygrało demokratyczne wybory z przewagą pozwalającą na samodzielne rządy, do ataku tego wykorzystywani są kapusie zaszantażowani mieszanką komunistycznych "metod śledczych" i nazistowskiej propagandy [kliknij link] (aż strach pomyśleć co się stanie, jeśli te proporcje się odwrócą i "metody śledcze" zostaną przejęte od tych, co oskarżali Żydów o "okradanie biednych Niemców i bogacenie się ich kosztem"... a wszyscy wiemy, że reżim dopiero się "rozkręca" - z różnych stron słychać pokrzykiwania: "więcej!", "szybciej!", "ostrzej!") zaś powodzenie tej operacji w najbardziej huraoptymistycznym wariancie cofnęłoby nas do PRL-u (jak wiadomo w "demokracji ludowej" niby można było głosować... tylko nie na tego, na kogo by się chciało, ale na tego, którego wskazała władza, bo nie istniała legalna opozycja), a w pesymistycznym zakończyło się terrorem, wojną domową i nawet z góry przegraną wojną z Rosją, która nie tylko będzie tragedią dla ludzi i gospodarki, ale zakończy dzieje Polski jako samodzielnego bytu państwowego (nie jesteśmy samotną wyspą - Putin otwiera szampana widząc co tu się dzieje). Tylko jest tu klasyczny problem: tak samo jak głupcy są z reguły bardzo pewni siebie, a mądrzy ludzie pełni wątpliwości tak jest i z władzą - obecna ekipa wywodząca się z "nocnozmianowców" już wielokrotnie pokazywała gdzie ma prawo, a ci po prawej i sprawiedliwej stronie jednak na swoją "nocną zmianę" się nie zdecydują. Dodatkowo nawet jakby się chcieli zdecydować, to w tej chwili są zagubieni i osamotnieni. Konfederacja? Ona doskonale wie, że to co się dzisiaj dzieje, to ZBRODINA i że to się zakończy TRAGEDIĄ - terrorem jakiego nasze pokolenie nie pamięta i prawdopodobnie wojną domową (im "ostrzej" działa reżim Tuska, tym bardziej będzie mu zależało na tym, aby NIGDY nie oddać władzy), ale wykrwawianie PiS-u jest im na rękę, a dobro Polski mają tam, gdzie tuskiści prawo [kliknij link]. PSL? Pokornie przełknął upokorzenie jakie Tusk zgotował Kosiniakowi-Kamyszowi tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i choć właśnie to ugrupowanie ma potencjał aby stworzyć alternatywny rząd [kliknij link] (którego poparcie deklaruje zarówno PiS jak i Konfederacja - nawet gdyby PSL nie chciał zawiązać oficjalnej koalicji) [kliknij link] zdecydowanie lepszy od obecnego (przede wszystkim nietotalitarny), a może nawet lepszy od samodzielnego rządu PiS (bo wymuszający działanie koalicyjne, więc bardziej przemyślane decyzje) to ono zdecydowanie się do tego nie garnie (dlaczego? patrz: "Lewica") i woli rozpaczliwe gesty takie jak "postawienie się Tuskowi" przy okazji głosowania na temat aborcji. Lewica? Ona tak trzęsie portkami ze strachu, że nawet rzuciła się z hejtem na swoją działaczkę Paulinę Matysiak za to że ośmieliła się w imię rozwoju i przyszłości Polski "kolaborować z pisiorem" [kliknij link]. Więc wielu ludziom "z tamtej strony" instynkt samozachowawczy podpowiada, że trzeba to przerwać, ale ani nie ma odważnego, co by się na to zdobył, ani mądrego, który wiedziałby jak to zrobić i nie dać się zadziobać tuskistowskiej propagandzie.
Wywołany przeze mnie powyżej do odpowiedzi Rafał Ziemkiewicz w jednym ze swoich felietonów nie tylko potwierdził to, co pisałem przed wyborami o zbrodniczym i totalitarnym charakterze tej władzy, ale potwierdził także moje słowa ostrzeżenia: za kilka lub kilkanaście lat będziecie się wstydzili tego, że przyłożyliście do tych rządów rękę. A ponieważ facet jednak w przeciwieństwie do mnie jest zawodowcem (szkoda tylko, że obudził się duuuuużo później niż ja - amator), więc przytoczył przykłady dawnych propagandystów czasów stalinowskich, którzy po latach negowali to, że kiedykolwiek pochwalali tamten reżim, a słysząc cytaty własnych tekstów wybuchali płaczem lub krzykiem i darli kartki z cytatami.
To, co się dzieje obecnie w Polsce jeszcze lepiej od Ziemkiewicza opisał redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy" oraz były redaktor naczelny bezprawnie przejętego jeszcze przez poprzedni rząd Tuska (28 listopada 2012 po rozmowie Grasia z Hajdarowiczem o 1:30 w nocy przy śmietniku pod blokiem rzecznika rządu) tygodnika "Uważam Rze..." Paweł Lisicki:
W sumie do słów redaktora Lisickiego nie mam nic do dodania. Pisałem o tym niedawno w artykule:
https://www.salon24.pl/u/ojciec1500/1389516,bolesne-przebudzenie-prawicowych-publicystow-politykow-czy-spoleczenstwa
Tylko "dowcip" polega na tym, że któregoś dnia artykuł ten "zniknął" z portalu Salon24. Po prostu "wyparował" bez żadnego ostrzeżenia - podobnie jak pięć innych moich artykułów. Ale wczoraj udało mi się "przechytrzyć system" i chwilowo odzyskać wszystkie artykuły z wyjątkiem mojej recenzji książki amerykańskiej ikony psychologii Philipa Zimbardo "Efekt Lucyfera" (chyba ktoś się na ten artykuł uwziął), oraz artykuliku o wykorzystywaniu dzieci do emocjonalnych ataków na polityków (prawdopodobnie od tego artykułu "wyparowywanie" się zaczęło, bo zawierał on porównanie do wykorzystywania dzieci w Hitlerjugend i pewnie ktoś z administracji lub redakcji portalu wpadł w panikę - czyżby dziesięcioletnia "dziennikarka" Sara miała aż tak wysoko postawionego tatusia?). Ale nie powiedziałem ostatniego słowa i może jeszcze uda mi się za pomocą informatycznych sztuczek odzyskać także artykuł o książce Philipa Zimbardo (na artykule o Sarze i córeczce Giertycha za bardzo mi nie zależy... a może tu nie o Hitlerjugend chodziło, tylko o to, że pokazałem jak Giertych się zeszmacił przechodząc na stronę tych, co do uderzenia w niego wykorzystali naiwność jego małego dziecka)? A może jutro ponownie zostanie ocenzurowane to, co udało mi się odzyskać w dniu wczorajszym? I tak trwa zabawa w ciuciubabkę z cenzurą... jak za czasów późnego PRL-u... jak długo jeszcze reżim nie rozpędził się do tego poziomu terroru, jaki był w czasach stalinowskich lub za niemieckiej okupacji, tak długo można się bawić. Jak to mówił mistrz Jan Pietrzak "Na Titanicu też się bawiono do końca". Tylko ja na taką zabawę za bardzo nie mam ochoty - wolałbym żyć w normalnym kraju i mieć przed sobą oraz przed swoimi dziećmi jakąś pozytywną przyszłość - nie tylko katastrofę i nieuchronny koniec. A Ty?
------------------------------------------------
Ponieważ wspomniałem o jednej piosence grupy Kobranocka, więc choć dziś uważam większość (prawie wszystkie, z wyjątkiem "Kocham Cię jak Irlandię") utworów tej grupy za chałę jeszcze gorszą od "improwizowanych Beatlesów", to skoro słowo się rzekło (a w zasadzie napisało) więc oto ta piosenka:
Gdy puściłem sobie ją przed przystąpieniem do pisania artykułu, Żona w pewnym momencie z drugiego pokoju zapytała "To ekipa nie może nauczyć się więcej tekstu?" - "Nie może" odpowiedziałem. Bo taki był buntowniczy polski rock lat 90-tych: prosty jak budowa cepa i buntowniczy... wydawało nam się że jesteśmy takimi wolnymi buntownikami... w rzeczywistości byliśmy tylko narzędziem w rękach manipulatorów (co niektórzy są nim do tej pory). Ale to temat na inny artykuł.
Dlaczego "Ojciec 1500 +"? Z czystej przekory, na złość tym, co widzą w nas "patologię".
Błędem, jaki popełniłem prowadząc mój wcześniejszy blog polityczny (Peacemaker) było wdawanie się w dyskusję z trollami i hejterami. Dlatego tutaj przyjmę radykalną strategię wobec osób rozwalających dyskusję i naruszających dobra innych - będę usuwał drastyczne komentarze, banował trolli i hejterów, a omentarze najbardziej ośmieszające hejtera pozostawiał dla potomności ku przestrodze (o nile nie naruszają prawa i dóbr osobistych.
Jeśli chcecie mnie tu wkręcać w swoją spiralę nienawiści, to odpuśćcie sobie. "I got a peaceful easy feeling" jak to śpiewała moja ulubiona grupa The Eagles i nie mam zamiaru tego popsuć ani zmieniać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka